Technika Alexandra – jak może pomóc w śpiewaniu

We are all fine the way we are. Te słowa Niny Rotner, nauczycielki Techniki Alexandra ze Słowenii (@Alexander tehnika / Alexander Technique Slovenia), z wykładu na World Voice Teachers Expo 2022 (World’s Voice Teachers ExpoModern Vocal Training), bardzo mocno mnie poruszyły. Tacy, jak jesteśmy, jesteśmy ok. Nie MUSIMY niczego w sobie zmieniać. Ale MOŻEMY poszukać sposobów, żeby pewne rzeczy robić łatwiej, korzystniej, lepiej dla siebie.

Technika Alexandra, słowami Magdaleny Kędzior, która pracuje tą metodą w Polsce, to “niezwykła metoda przywracania wewnętrznej swobody ciała i ducha. Umożliwia powrót do stanu lekkości fizycznej i swobody psychiczno – emocjonalnej, którą mieliśmy jako dzieci i którą większość z nas zatraciła w miarę dorastania”.

Często korzystają z tej techniki wokaliści (sam twórca metody opracował ją właśnie dlatego, że miał problemy z głosem i nikt nie potrafił mu pomóc). Jeśli masz w ciele napięcia, które przeszkadzają Ci w śpiewaniu, to zdecydowanie warto dać Technice Alexandra szansę.

Mam dla Ciebie kilka myśli na zachętę.

– We are all fine the way we are. Powtarzam, bo to chyba najważniejsze i najpiękniejsze. Tacy, jacy jesteśmy, jesteśmy ok. Doszliśmy do tego a nie innego miejsca w życiu, osiągnęliśmy to, co osiągnęliśmy. Warto do swojego ciała podejść z sympatią i wdzięcznością za wszystko, co robi dla nas na co dzień.


– Na scenie ważna jest umiejętność rozdzielenia uwagi pomiędzy publicznością, a własnym ciałem, które ma swoje potrzeby, reakcje i coś nam za pomocą tych reakcji próbuje powiedzieć. Spróbujmy go wysłuchać.


– W każdym momencie swojego życia (no, może poza momentami, kiedy leżymy w łóżku) walczymy z grawitacją. Dlatego niesamowicie ważne jest zadanie sobie pytania, gdzie w naszym ciele jest równowaga. Jak je ustawić, żeby możliwie najmniejszym kosztem (wysiłkiem) ją utrzymać.

Ach, no i jeszcze jedno. Puść kolana, bo nie da się za długo stać na przeprostowanych ?

Fundament dobrego wystąpienia, czyli jak zadbać o głos

Patrycja Obara to nie tylko trenerka głosu w śpiewie, ale i trenerka wystąpień publicznych i współprowadząca podcast o przemawianiu Lekkomówni.

Lekkomówni nie tylko mówią, ale i piszą od czasu do czasu coś na swoim blogu. Tym razem jest to artykuł Patrycji na temat głosu i tego, jak o niego zadbać, żeby dobrze się mówiło.

Jakie korzyści płyną z treningu głosu? Co tak naprawdę składa się na aparat mowy? Jak stres wpływa na głos? Odpowiedzi na te pytania i kilka praktycznych wskazówek, które pomogą Wam utrzymać zdrowy głos, znajdziesz w artykule – niezależnie od tego, czy chcesz lepiej śpiewać, czy mówić  ?.

https://lekkomowni.pl/fundament-dobrego-wystapienia-czyli-jak-zadbac-o-glos/

Samoświadomość w śpiewaniu – ta dobra i ta zła

Samoświadomość co do zasady jest dobra i nam służy. Pozwala nam rozpoznać swoje potrzeby i zaspokoić je. Pozwala nam też obserwować i szanować swoje emocje. Dzięki niej możemy się rozwijać, skutecznie uczyć i robić w życiu satysfakcjonujące rzeczy. Taki rodzaj samoświadomości po angielsku nazwalibyśmy self-awareness.

Ale jest też inny rodzaj. Taki, w którym skupiamy się głównie na swoich słabych stronach. Często towarzyszy temu wstyd, lęk, czy poczucie, że jesteśmy niewystarczająco dobre/dobrzy. Taki rodzaj samoświadomości to po angielsku self-consciousness.

Jak rozpoznać u siebie self-consciousness?

Becky Gilhespie w książce “Singing for the self-conscious” opisuje kilka typowych dla tej cechy zachowań. Między innymi: unikanie okazji do śpiewania (nawet lekcji!), a nawet całkowita rezygnacja ze śpiewu, uczucie zdezorientowania (i chciał(a)bym, i boję się), zamartwianie się i uporczywe myśli na temat tego, jak postrzegają nas inni, a wskutek tego lęk, wstyd i niska samoocena.

Jak w takim razie zaprosić do swojego życia tę dobrą samoświadomość?

Becky radzi przede wszystkim oddychać. Skoncentrować się na oddechu, żeby zapanować nad rozszalałymi myślami. Radzi też, żebyśmy dla samych siebie byli mili. Jeśli zauważymy jakąś negatywną myśl, na przykład “ale okropnie zabrzmiał ten dźwięk”, spróbujmy zamienić ją w bardziej pozytywną: “chcę trochę więcej popracować nad tym fragmentem piosenki”. A przede wszystkim, skup się na procesie, a nie na wyniku. Jeśli nauka śpiewu sama w sobie będzie przyjemna i fajna, to każda chwila tego procesu będzie Ci dawać satysfakcję, a efekt w postaci bardziej rozwiniętego głosu będzie tylko miłym skutkiem ubocznym.

Kilka ciekawostek na temat pracy języka w śpiewaniu

Język to duży i silny narząd w naszej jamie ustnej. Nie jest to wbrew pozorom jeden mięsień, a skomplikowana konstrukcja składająca się z wielu mięśni. I, co ciekawe, część tych mięśni pracuje niezależnie od siebie.

Na przykład osobno może pracować trzon języka i jego nasada, czy inaczej korzeń (trzon to ta część, którą widzisz w lusterku, kiedy otworzysz usta. Żeby zobaczyć nasadę, trzeba by zajrzeć głębiej w gardło). Żeby poczuć, jak to działa, spróbuj wystawić język i jednocześnie przełknąć. Większości osób się to udaje. A właśnie wtedy trzon języka i jego nasada działają w przeciwnych kierunkach – trzon do przodu, a nasada do tyłu.

Co to ma do śpiewania?

Bardzo, bardzo dużo!

Język to narząd, który w ogromnym stopniu będzie wpływał na przestrzeń akustyczną w naszym trakcie głosowym, a tym samym na brzmienie i możliwości techniczne naszego głosu. Czasem wystarczy drobna modyfikacja ułożenia języka, żeby dźwięk niemożliwy stał się nagle… łatwy.

Co ciekawe, ta modyfikacja wcale nie musi oznaczać rozluźnienia języka i wcale nie musi oznaczać, że język zawsze musi usuwać się z drogi, leżeć płasko i nie wchodzić w drogę. Wręcz przeciwnie – czasem trzeba odpowiednią jego część zaprosić do działania. I tu robi się ciekawie, bo niesamowite efekty może dać zaangażowanie nasady języka.

Wokaliści, którzy swoje charakterystyczne brzmieni osiągnęli właśnie dzięki odpowiedniej pracy nasady języka, to Shakira, Christina Aguilera czy Eddie Vedder. Ach, no i świnka Piggy ?.

***
Wpis zainspirowany fenomenalnym wykładem Kerrie Obert podczas World Voice Teachers Expo 2022 (World’s Voice Teachers ExpoModern Vocal Training).

Ciśnienie, oddech i śpiewanie – o co z tym chodzi?

Kiedy robisz wydech, nie wydając przy tym dźwięków, powietrze swobodnie wydostaje się na zewnątrz. Kiedy natomiast wydajesz jakiś dźwięk (czy to w mowie, czy w śpiewie), Twoje fałdy głosowe przepuszczają tylko niewielką ilość powietrza. To z kolei powoduje, że ciśnienie powietrza w Twojej tchawicy (ciśnienie podgłośniowe) zwiększa się i na różne sposoby reagują na to zarówno struktury nad, jak i pod fałdami głosowymi.

Co to oznacza?

Że nauka śpiewania, to w dużej mierze nauka zarządzania tym ciśnieniem.

Jeśli jest za duże, fałdy głosowe muszą wykonać większy wysiłek, żeby mu się oprzeć, a inne mięśnie – czy to w trakcie głosowym czy wokół niego (krtań, szyja, żuchwa, język, a nawet brzuch) – nadmiernie angażują się w to, żeby fałdom głosowym “pomóc”. Dźwięk nie brzmi wtedy swobodnie – można by go określić jako “wyciśnięty”, siłowy.

Jeśli natomiast ciśnienie jest za małe, znów fałdy głosowe muszą się bardzo napracować, żeby to skompensować. I znów – inne mięśnie, spiesząc na ratunek, mogą zacząć pracować nieprawidłowo, a głos nie rozwinie pełni swojego brzmienia – w tym wypadku można by go określić jako “przepowietrzony”, słaby, cichy.

W obu przypadkach może to powodować również problemy z intonacją, czyli “trafianiem w dźwięki”.

***
Wpis powstał na podstawie niesamowitego wykładu Babary Tanze (Barbara Tanze – Breathing Coach)podczas World Voice Teachers Expo 2022 (World’s Voice Teachers ExpoModern Vocal Training). Na jej profilu znajdziesz więcej niesamowitej wiedzy.