Śpiewać każdy może! Serio. Każdy może śpiewać

Śpiewanie to umiejętność – każdy może nad nią pracować i robić postępy – potwierdzają to badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Northwestern. Trzem grupom wiekowym: przedszkolakom, szóstoklasistom i studentom, zalecono precyzyjne powtórzenie usłyszanej melodii. Jak można się było spodziewać, lepiej od najmłodszych badanych poradzili sobie uczniowie. Zaskoczeniem okazał się jednak wynik dorosłych, ponieważ był podobny do tego, który uzyskały przedszkolaki.

Jaki z tego wniosek?
Trzeba śpiewać regularnie.

W okresie edukacji szkolnej mamy mniejszy lub większy kontakt z muzyką, to wówczas wzrastają nasze zdolności w tej dziedzinie. Przestając ćwiczyć zaczynamy je zatracać. Dlatego tak ważne jest obcowanie z muzyką już od najwcześniejszych lat. Im szybciej zaczniemy, tym większa szansa na szybszy rozwój naszych zdolności w tym zakresie. Oczywiście zakładając regularne praktykowanie oraz brak niekonstruktywnej a blokującej krytyki z zewnątrz. „Nikt nie oczekuje od początkującego skrzypka, że od razu pięknie zagra. Na to potrzeba czasu” – przypomina prof. Steven Demorest, ekspert od edukacji muzycznej na Uniwersytecie Northwestern. Według niego ludzie zbyt często słyszą w młodości, że nie potrafią śpiewać. Biorą to do siebie i przestają otwierać usta na całe życie”.

Śpiewać każdy może i każdy w tej dziedzinie będzie się rozwijał. Szybciej lub wolniej, w zależności od predyspozycji (na amuzję, czyli głuchotę wybiórczą cierpi jedynie niewielki procent społeczeństwa!).

Śpiew to forma ekspresji pozwalająca nam całym ciałem poczuć wykonywaną muzykę.
To umiejętność, dzięki której doskonalimy nasz słuch, pamięć muzyczną, poczucie rytmu, kształcimy aparat mowy oraz poprawny oddech.
To umiejętność intymna, bo związana z naszym własnym głosem, dlatego tak ciężko odseparować krytykę tego, jak śpiewamy, od Ja, które stanowi o tym, kim jesteśmy.
Nie dajmy sobie wmówić, że głosu nie mamy, bo śpiewać każdy może, a najważniejsze są: wytrwałość, regularne ćwiczenia i wiara w swoje możliwości.
Powodzenia!

***
Wpis zainspirowany artykułem:
M. Herma, Śpiewać każdy może – przekonują amerykańscy naukowcy: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1609821,1,spiewac-kazdy-moze–przekonuja-amerykanscy-naukowcy.read?fbclid=IwAR3faRGV1ue5uDeOgjIsNn6ZVn37dJldcSQqmobHHPOewHGaNpSGE9pwEjI

Technika Alexandra – jak może pomóc w śpiewaniu

We are all fine the way we are. Te słowa Niny Rotner, nauczycielki Techniki Alexandra ze Słowenii (@Alexander tehnika / Alexander Technique Slovenia), z wykładu na World Voice Teachers Expo 2022 (World’s Voice Teachers ExpoModern Vocal Training), bardzo mocno mnie poruszyły. Tacy, jak jesteśmy, jesteśmy ok. Nie MUSIMY niczego w sobie zmieniać. Ale MOŻEMY poszukać sposobów, żeby pewne rzeczy robić łatwiej, korzystniej, lepiej dla siebie.

Technika Alexandra, słowami Magdaleny Kędzior, która pracuje tą metodą w Polsce, to “niezwykła metoda przywracania wewnętrznej swobody ciała i ducha. Umożliwia powrót do stanu lekkości fizycznej i swobody psychiczno – emocjonalnej, którą mieliśmy jako dzieci i którą większość z nas zatraciła w miarę dorastania”.

Często korzystają z tej techniki wokaliści (sam twórca metody opracował ją właśnie dlatego, że miał problemy z głosem i nikt nie potrafił mu pomóc). Jeśli masz w ciele napięcia, które przeszkadzają Ci w śpiewaniu, to zdecydowanie warto dać Technice Alexandra szansę.

Mam dla Ciebie kilka myśli na zachętę.

– We are all fine the way we are. Powtarzam, bo to chyba najważniejsze i najpiękniejsze. Tacy, jacy jesteśmy, jesteśmy ok. Doszliśmy do tego a nie innego miejsca w życiu, osiągnęliśmy to, co osiągnęliśmy. Warto do swojego ciała podejść z sympatią i wdzięcznością za wszystko, co robi dla nas na co dzień.


– Na scenie ważna jest umiejętność rozdzielenia uwagi pomiędzy publicznością, a własnym ciałem, które ma swoje potrzeby, reakcje i coś nam za pomocą tych reakcji próbuje powiedzieć. Spróbujmy go wysłuchać.


– W każdym momencie swojego życia (no, może poza momentami, kiedy leżymy w łóżku) walczymy z grawitacją. Dlatego niesamowicie ważne jest zadanie sobie pytania, gdzie w naszym ciele jest równowaga. Jak je ustawić, żeby możliwie najmniejszym kosztem (wysiłkiem) ją utrzymać.

Ach, no i jeszcze jedno. Puść kolana, bo nie da się za długo stać na przeprostowanych 🙂

Samoświadomość w śpiewaniu – ta dobra i ta zła

Samoświadomość co do zasady jest dobra i nam służy. Pozwala nam rozpoznać swoje potrzeby i zaspokoić je. Pozwala nam też obserwować i szanować swoje emocje. Dzięki niej możemy się rozwijać, skutecznie uczyć i robić w życiu satysfakcjonujące rzeczy. Taki rodzaj samoświadomości po angielsku nazwalibyśmy self-awareness.

Ale jest też inny rodzaj. Taki, w którym skupiamy się głównie na swoich słabych stronach. Często towarzyszy temu wstyd, lęk, czy poczucie, że jesteśmy niewystarczająco dobre/dobrzy. Taki rodzaj samoświadomości to po angielsku self-consciousness.

Jak rozpoznać u siebie self-consciousness?

Becky Gilhespie w książce “Singing for the self-conscious” opisuje kilka typowych dla tej cechy zachowań. Między innymi: unikanie okazji do śpiewania (nawet lekcji!), a nawet całkowita rezygnacja ze śpiewu, uczucie zdezorientowania (i chciał(a)bym, i boję się), zamartwianie się i uporczywe myśli na temat tego, jak postrzegają nas inni, a wskutek tego lęk, wstyd i niska samoocena.

Jak w takim razie zaprosić do swojego życia tę dobrą samoświadomość?

Becky radzi przede wszystkim oddychać. Skoncentrować się na oddechu, żeby zapanować nad rozszalałymi myślami. Radzi też, żebyśmy dla samych siebie byli mili. Jeśli zauważymy jakąś negatywną myśl, na przykład “ale okropnie zabrzmiał ten dźwięk”, spróbujmy zamienić ją w bardziej pozytywną: “chcę trochę więcej popracować nad tym fragmentem piosenki”. A przede wszystkim, skup się na procesie, a nie na wyniku. Jeśli nauka śpiewu sama w sobie będzie przyjemna i fajna, to każda chwila tego procesu będzie Ci dawać satysfakcję, a efekt w postaci bardziej rozwiniętego głosu będzie tylko miłym skutkiem ubocznym.