Śpiewanie jako spoiwo społeczne – część 1

Już antyczni myśliciele dostrzegali, jak ważną funkcję w budowaniu wspólnoty odgrywa muzyka. Platon zwracał uwagę na jej rolę w kontekście edukacyjnym, w procesie kreowania przykładnych obywateli. Arystoteles dodawał do tego przeznaczenie duchowe, związane z wewnętrznym spokojem, z tzw. katharsis oraz rozrywkowe, związane z odpoczynkiem i zrelaksowaniem się po codziennej pracy. Pieśni towarzyszyły Grekom zarówno podczas ceremonii związanych z kultem bogów, jak również podczas najprostszych czynności domowych. Wierzono, że muzyka dodaje energii, działa pobudzająco, synchronizuje wspólną pracę i pomaga utrzymać wspólne tempo dla wykonywanej czynności. Według podań żniwiarze we Frygii podczas pracy na polu śpiewali pieśni lityerses, których nazwa pochodzi od imienia słynnego żniwiarza, Lityersesa, nieślubnego syna króla Midasa.

W historii ludzkości można odnaleźć wiele innych przykładów, kiedy to właśnie śpiew przynosił ukojenie podczas ciężkiej pracy. Wróćmy myślami chociażby do korzeni bluesa, który wywodzi się między innymi z tak zwanych work songów, czyli pieśni pracy, wykonywanych na plantacjach przez niewolników. Tutaj, podobnie jak u Greków, zaśpiewy miały charakter bardzo funkcjonalny, ich rytm miał systematyzować wysiłek fizyczny. Jednak ponieważ pierwsze wzmianki o work songach pochodzą z około 1820 roku, czyli z okresu niewolnictwa w dziewiętnastowiecznej Ameryce, do ich roli dochodził również element duchowy. Niewolnicy śpiewali, aby dodać sobie otuchy, nadziei, ale również, aby wyrazić swoją złość i rozpacz. Podobnie sytuacja wyglądała wśród więźniów obozów koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Śpiew towarzyszył im podczas trudnej obozowej codzienności. I chociaż uprawianie muzyki było bardzo ryzykowne, nie rezygnowano z organizowania nielegalnych koncertów, czy kolędowania w Boże Narodzenie. Muzyka pozwalała marzyć o lepszym jutrze, a śpiewanie w grupie współwięźniów wzmacniało poczucie bliskości i jedności – więźniowie śpiewali nawet w ostatnich chwilach, w drodze do komory gazowej.

No… więc jak widzicie, już w starożytnej Grecji uważano muzykę za nieodłączny element kształtujący funkcjonowanie społeczeństwa. Muzyka, a co za tym idzie również śpiewanie, do dnia dzisiejszego towarzyszy ludzkości w chwilach codziennych i powtarzalnych, ale również w momentach zagrożenia, podczas katastrof, konfliktów, wojen. Śpiew synchronizuje wspólne działania, podnosi na duchu, pomaga uwolnić emocje, wyrazić gotujące się w nas frustracje czy upamiętnić daną chwilę, a czasami stanowi po prostu idealną odskocznię od trudnej do zniesienia rzeczywistości.
___
Wpis zainspirowany artykułami i książkami:
Jabłońska, Socjologia muzyki, Warszawa 2014, s. 54-55.
I. Dzik, Muzyka Starożytnej Grecji – muzyka przy wysiłku fizycznym, http://etnosystem.pl/magazyn/20- artykuly/4420-muzyka-starozytnej-grecji?start=1
A. Schmidt, Historia jazzu, Lublin 2009, s 86.
J. Niedziela – Meira, Historia Jazzu. 100 wykładów, Katowice 2014, s. 62.
K. Truszkowski, Muzyka z czasów drugiej wojny światowej, https://kultura.poinformowani.pl/artykul/4500- muzyka-z-czasow-drugiej-wojny-swiatowej

Śpiewać każdy może! Serio. Każdy może śpiewać

Śpiewanie to umiejętność – każdy może nad nią pracować i robić postępy – potwierdzają to badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Northwestern. Trzem grupom wiekowym: przedszkolakom, szóstoklasistom i studentom, zalecono precyzyjne powtórzenie usłyszanej melodii. Jak można się było spodziewać, lepiej od najmłodszych badanych poradzili sobie uczniowie. Zaskoczeniem okazał się jednak wynik dorosłych, ponieważ był podobny do tego, który uzyskały przedszkolaki.

Jaki z tego wniosek?
Trzeba śpiewać regularnie.

W okresie edukacji szkolnej mamy mniejszy lub większy kontakt z muzyką, to wówczas wzrastają nasze zdolności w tej dziedzinie. Przestając ćwiczyć zaczynamy je zatracać. Dlatego tak ważne jest obcowanie z muzyką już od najwcześniejszych lat. Im szybciej zaczniemy, tym większa szansa na szybszy rozwój naszych zdolności w tym zakresie. Oczywiście zakładając regularne praktykowanie oraz brak niekonstruktywnej a blokującej krytyki z zewnątrz. „Nikt nie oczekuje od początkującego skrzypka, że od razu pięknie zagra. Na to potrzeba czasu” – przypomina prof. Steven Demorest, ekspert od edukacji muzycznej na Uniwersytecie Northwestern. Według niego ludzie zbyt często słyszą w młodości, że nie potrafią śpiewać. Biorą to do siebie i przestają otwierać usta na całe życie”.

Śpiewać każdy może i każdy w tej dziedzinie będzie się rozwijał. Szybciej lub wolniej, w zależności od predyspozycji (na amuzję, czyli głuchotę wybiórczą cierpi jedynie niewielki procent społeczeństwa!).

Śpiew to forma ekspresji pozwalająca nam całym ciałem poczuć wykonywaną muzykę.
To umiejętność, dzięki której doskonalimy nasz słuch, pamięć muzyczną, poczucie rytmu, kształcimy aparat mowy oraz poprawny oddech.
To umiejętność intymna, bo związana z naszym własnym głosem, dlatego tak ciężko odseparować krytykę tego, jak śpiewamy, od Ja, które stanowi o tym, kim jesteśmy.
Nie dajmy sobie wmówić, że głosu nie mamy, bo śpiewać każdy może, a najważniejsze są: wytrwałość, regularne ćwiczenia i wiara w swoje możliwości.
Powodzenia!

***
Wpis zainspirowany artykułem:
M. Herma, Śpiewać każdy może – przekonują amerykańscy naukowcy: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1609821,1,spiewac-kazdy-moze–przekonuja-amerykanscy-naukowcy.read?fbclid=IwAR3faRGV1ue5uDeOgjIsNn6ZVn37dJldcSQqmobHHPOewHGaNpSGE9pwEjI